piątek, 24 października 2014

Co widzę...

Patrze w lustro i co widze? Szczęście? Radość? Człowieka? Uśmiech? Nie! Widze nicniewartego ćpuna, dziecko bez przyszłości, które same sobie robi problemy, którego nikt nigdy nie pokocha, którego nikt nigdy niezaakceptuje, popełniającego ciągłe błedy... Mam dość udawania, bycia nikim . Bycia sobą. Bycia sobą. Coś musze zmienić, lecz sama nie wiem co. Mam wszystko, cudownych rodziców, wspaniałych przyjaciół, wszystko czego potrzebuje... Wiec do czego dąże? Czego oczekuje? Od siebie, od życia. Czego tak na prawde pragne, jak wstystko mam? Nikt nie potrafi mi pomoc, nikt nie potrafii zrozumieć. Nikt mnie nie kocha. Nie wierze już w nic. Kiedyś wierzyłam... Dziś nie wierze. Co będzie jutro? Nie chce sie oszukiwać. Nie chce wierzyć w lepsze jutro. Nie chce szukać szczęścia, nie chce czekać na miłość, nie chce zażywać tabletek, nie chce sie odchudzać, nie chce robić problemów. Chce umrzeć i obserwować wszystko z góry. Chce żyć. Pod peleryną niewidką. Nie czuć bólu, nie czuć kompleksów, nic nie czuć. Chce uciec i nie wracać. Nie widzieć tych twarzy, nawet tej dzieki której chce żyć, dzieki której nie wyskocze teraz przez okno. Nie chce sie leczyć. Nie chce słucać obcego mi człowieka, który i tak mi nie pomoże. Chce zamknąć sie gdzieś. Ukryć. Zasnąć i nigdy się nie obudzić. Bo świat mnie przerósł. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz